W tygodniu jestem miejska, a w weekendy wiejska. Jeśli macie ochotę , zobaczcie co też tu nawyprawiałam:
Dżońcio (tak pieszczotliwie zwany przez domowników) czuł się osamotniony- " a co to moja pani nie zauważa mnie..."
...a po praniu...
Prezentowane na zdjęciach serwetki i obrusiki wyszukałam w ulubionych (przeze mnie)sklepach second-hand.
Zapraszam też następnym razem.
Bea
Bea :) ja też taka miejsko - wiejska :)))
OdpowiedzUsuńMam identyczna konewkę :*
serwet zazdraszczam , są śliczne :)
Ach ja kocham koronki, ale najbardziej te cynkowe balie, konewki i misy. Ostatnio kupiłam sobie taką miniaturową balie na kwiatuszki i małą konewkę - na duże już niestety miejsca brak :) Bardzo podobają mi się Twoje aranżacje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie.
Wow, Country jak z bajki sie klania, sliczne zdjecia, a o koronkach to tylko powiem ze taen ostatni obrusik z tymi korkociagami przy brzegach to strasznie pracochlonna sprawa, trzeba po trza razy w jedno oczko szydelko wbijac, super ze Ci sie udalo kupic, gratuluje i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń